Rano wstąpiliśmy z Kamilem do sklepu pod szkołą... I powiem szczerze, że wstrząsnął mną fakt, co dzieciaki kupują sobie do szkoły... Chipsy, batony i colę! Co drugie dziecko w podstawówce właśnie tak się odżywia...
A tyle się mówi o otyłości wśród dzieci. Ale jak ma być inaczej, skoro nikt nie kontroluje tego, co jedzą? A potem efekty widać na naszych wycieczkach, gdzie często mija nas cała klasa otyłych chłopców i nieco tylko chudszych dziewcząt. Albo na treningach... To samo... Niby chłopcy chcą uprawiać sport, grać w nogę. Żaden jednak nie pomyśli o tym, że sport to nie tylko treningi, ale również sposób życia i odżywiania... To specjalna dieta...
Od małego staramy się, żeby Kamil jadł jak najmniej chipsów i innych tego typu smakołyków... Dajemy mu owoce i warzywa... Stawiamy na ruch na świeżym powietrzu i staramy się ograniczyć granie w gry komputerowe, które ostatnio bardzo go pociągają... Staramy się zaszczepić w nim radość z ruchu, z wyjazdów, z aktywnego spędzania wolnego czasu... Zobaczymy jak to zaprocentuje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz