Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 lipca 2012

Pomidorowo...

Od kiedy zamieszkałam w bloku, to będzie mniej więcej 24 lata, marzy mi się własny ogródek. Taka choćby jego namiastka... Chociaż kawałeczek własnej ziemi, na której będę mogła wypocząć... Jakiś hamak w cieniu, ławeczka ze stolikiem, na którym mogłabym pić poranną lub wieczorną kawkę... Zielona trawka... Kolorowe kwiatki... Krzaczki z porzeczkami i agrestem, które uwielbiam najbardziej na świecie... Drzewa dające odrobinę cienia w upalne dni, takie, jak dziś... Ot, takie sobie sielankowe marzenia...
Może dlatego mój balkon zawsze przypomina kwiaciarnię... W skrzynkach hoduję wszystko, nawet chwasty i mlecze... Lubię patrzeć na swój zielony balkon i już...
A w tym roku stałam się posiadaczką jednej skrzynki maleńkich pomidorków koktajlowych... Maleńkich krzaczków, które właśnie kwitną... I kilka dni temu zauważyłam pierwsze owoce... Będę miała domowe pomidorki... Jupi!




czwartek, 22 grudnia 2011

Choinkowe ciasteczka...

Kamilek męczył mnie o ciasteczka na choinkę. Męczył, męczył aż w końcu dałam się namówić i je upiekłam. Przepis jest banalnie prosty i aż ciężko uwierzyć, zę wychodzą z niego takie pyszności...

Składniki:

1 żółtko
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub 2 łyżeczki cukru waniliowego
375 g mąki
250 g masła
140 g cukru pudru

Żółtka utrzeć z cukrem pudrem, dodać resztę składników i wstawić do lodówki do oziębienia. Rozwałkować, wycinać dowolne ciasteczka i piec je w 180 st. przez ok. 10 min. I to tyle...

Potem pozostaje nam je tylko udekorować. Ja zrobiłam domowy biały lukier (białko, cukier puder i kilka kropki soku z cytryny) i całość posypałam posypką...

Na choinkę zostawiłam te najbardziej przypieczone a reszt została do zjedzenia. Leżała aż dwie godziny, potem zostało mi jedynie zebrać pusty talerz. A dziś reszta ciasteczek zawisła na choince...

środa, 20 lipca 2011

Na diecie...

DIETA PROTEINOWA - Protal (proteiny + naprzemienne, franc. proteines + alternatives) nie jest zwykłą dietą, lecz kompletnym planem utraty masy ciała, nierozerwalną całością, którą w całości przyjmujemy lub odrzucamy.

Ogólne dla każdego etapu diety

Min. 1,5 litra płynów dziennie.

W fazie I oraz w fazie II najlepiej nie spożywać więcej niż 2 łyżki stołowe otrąb owsianych dziennie.

  • 1 łyżka – zalecana.

  • 2 łyżki – jeszcze lepsze rezultaty i poprawiają pracę jelit.

  • 3 łyżki – zwiększają skuteczność działania otrąb, ale mają już wartość kaloryczną. Taką dawkę należy obowiązkowo spożywać od początku fazy IV.

Kuracja musi zawierać jak najmniej soli.

Należy jeść tak często jak się chce (ale tylko produkty z listy dostępnych produktów dla tej diety).

Dozwolone produkty można dowolnie ze sobą łączyć.

Zaleca się pić w trakcie posiłków.

Eliminacja węglowodanów (produktów węglowodanowych), słodzik zamiast cukru.

Składa się z czterech następujących po sobie etapów:

Protal 1

Faza ataku prowadzona za pomocą diety czysto proteinowej pozwala na efektowny start przynoszący niemal tak błyskawiczne rezultaty jak głodówka lub dieta oparta na proteinach w proszku, ale bez ich wad i niebezpieczeństw.

W tym okresie trwającym od jednego do dziesięciu dni możecie żywić się ośmioma kategoriami produktów wymienionych poniżej.
Z tych ośmiu kategorii możecie dowolnie wybierać to, na co macie ochotę, beż żadnych ograniczeń i o każdej porze dnia. Wolno wam również te produkty dowolnie ze sobą łączyć. Zasada jest zatem prosta i nie podlega dyskusji: wszystko , co jest wymienione na zamieszczonej poniżej liście jest całkowicie dozwolone, a to, czego na niej nie ma , jest zakazane, zapomnijcie o tym na razie, wiedząc, że w niedalekiej przyszłości pokarmy te wrócą do waszego jadłospisu.

-chude mięso: cielęcina, konina, wołowina z wyjątkiem antrykotu i rozbratla z kością, wszystko na grillu lub pieczone w piekarniku bez dodatku tłuszczu
-podroby: wątroba, cynadry, ozór cielęcy lub wołowy (czubek)
-wszystkie ryby, tłuste, chude, o białej lub niebieskiej skórze, surowe, pieczone, wędzone lub gotowane
-owoce morza (skorupiaki i mięczaki)
-drób oprócz kaczki i bez skóry
-chuda szynka, chude wędliny indyka, kurczaka lub wieprzowe
-jaja
-chude produkty nabiałowe
-półtora litra wody z małą zawartością soli mineralnych
-środki wspomagające : kawa, herbata, herbatki ziołowe, ocet, zioła, przyprawy, korniszony,cytryna (nie jako napój), sól i musztarda (umiarkowanie)

Poza środkami wspomagającymi i ośmioma poprzednio opisanymi kategoriami, nie wolno wam jeść NIC INNEGO.
Produkty, które nie są wymienione na tej liście, są zabronione w fazie kuracji uderzeniowej.
Skoncentrujcie się na tym, co jest dozwolone i zapomnijcie o reszcie.
Urozmaicajcie wasz jadłospis, jedząc te produkty po kolei lub dowolnie je mieszając, i zawsze pamiętajcie, że możecie bez obaw korzystać ze wszystkich figurujących na liście składników.

Podczas dwóch pierwszych dni może pojawić się lekkie zmęczenie i mniejsza odporność na przedłużający się wysiłek.
Jest to okres zaskoczenia, kiedy ciało spala kalorie bez oporu i zastanowienia. Ale w tym czasie nie narzucajmy mu zbyt dużego wysiłku, należy unikać forsownych ćwiczeń fizycznych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by uprawiać gimnastykę, jogging lub pływanie, jeśli macie to w zwyczaju.
Począwszy od trzeciego dnia, zmęczenie znika i zazwyczaj ustępuje miejsca poczuciu euforii i energii , które zwiększają się jeszcze pod wpływem tego, co pokazuje wskaźnik wagi.

Inne reakcje:
-trochę nieprzyjemny oddech i wrażenie suchości w ustach
-po czwartym dniu pojawia się zaparcie
-uczucie głodu znika po trzecim dniu kuracji

Protal 2

Faza równomiernego rytmu utraty wagi opiera się na naprzemiennej diecie proteinowej, która pozwala szybko dojść do upragnionej wagi.

Zachować wszystkie dozwolone w kuracji uderzeniowej produkty i dodać, bez zadnych ograniczeń co do ilości, godziny spożywania czy sposobów łączenie następujące surowe lub gotowane warzywa:

  • pomidory, ogórki, rzodkiewki, szpinak, szparagi, pory, zieloną fasolkę, kapustę, grzyby, seler,fenkuły

  • wszelkie zielone sałaty łącznie z cykorią, boćwinę, bakłażany, cukinię, paprykę

  • marchew i buraki pod warunkiem , że nie będą podawane do każdego posiłku.

Podczas trwania tej fazy stosować naprzemiennie okres protein z warzywami i okres protein bez warzyw, aż do osiągnięcia ustalonej wagi.

Naprzemienna dieta proteinowa, korzystając z impetu, jaki nadaje jej faza uderzeniowa oparta na czystych proteinach, musi nas teraz doprowadzić do upragnionej wagi. To niezwykle ważna część planu i zajmuje znaczną część czasu przeznaczonego na utratę wagi. Rytmiczne dodawanie warzyw zmniejsza siłę oddziaływania białej i nadaje drugiej fazie synkopowanego tempa zarówno w organizacji posiłków, jak i uzyskania wyników. W miarę upływających tygodni utrata wagi będzie następować tylko w fazach kuracji opartej wyłącznie na proteinach, kiedy organizm nie potrafi oprzeć się skutkom tak surowej diety, ale z każdym pojawieniem się warzyw w jadłospisie ciało znów przejmie kontrolę nad sytuacją i będzie w stanie przeciwstawić się diecie. Poprzez okresy przestoju rozdzielone okresami przyspieszenia , przez serię podbojów z następującym po nich czasem odpoczynku, osiągniemy wyznaczony cel.

Możliwe cykle fazy naprzemiennej:

- 5/5 (5 dni czystych protein jak w Fazie I/ 5 dni protein z warzywami z Fazy II)
- 3/3
- 1/1

Wg najnowszej książki Dukana rytm 1/1 często daje podobne rezultaty co 5/5, a nie wywołuje frustracji związanej z długim okresem bez warzyw i nie powoduje zniecierpliwienia oraz demotywacji. Jest to rytm najbardziej polecany przez dr Pierre Dukana.

- 2 dni protein (P), 5 dni protein z warzywami (PW) – jest to rzadko stosowany rytm, który polecany jest osobom słabym, wrażliwym, zaawansowanym wiekiem lub wszystkim, którzy mają niewiele kilogramów do zrzucenia. Powinien być stosowany przez osoby, którym zależy na bardzo powolnym spadku wagi.
- 2 dni protein (P), 5 dni zwyczajnego odżywiania – Jest inny wariant rytmu wyżej wymienionego 2/5. Kuracja dedykowana jest kobietom cierpiącym na cellulit, często bardzo szczupłym w górnych partiach ciała, ale obdarzonych krągłymi biodrami i udami.

Fazę II rozpoczyna się od cyklu z warzywami. Czas trwania fazy drugiej uzależniony jest od ilości kilogramów, które chcemy zrzucić. Fazę II kończymy w dniu, w którym uzyskamy wymarzoną lub zaplanowaną wagę. Po tej fazie następuje przejście do etapu III diety – fazy utrwalania osiągniętej wagi.

Protal 3

Faza utrwalenia uzyskanej wagi i niedopuszczenia do pojawienia się efektu jojo, szyli szybkiego ponownego przybrania na wadze, to okres w którym należy być szczególnie ostrożnym. Trwa dziesięć dni na każdy utracony kilogram.

Czas trwania kuracji przejściowej oblicza się zależnie od wielkości utraconej wagi : dziesięć dni nowej diety na każdy utracony kilogram. Jeśli straciliście 20 kg, trzeba ją stosować przez okres wynoszący 20 razy dziesięć dni, co stanowi dwieście dni, czyli sześć miesięcy i dwadzieścia dni, a 10 kg oznacza sto dni. W ten sposób każdy łatwo obliczy czas dzielący go od ostatecznej stabilizacji.

Podczas fazy utrwalania wagi należy jak najściślej stosować się do diety pozwalającej na spożywanie następujących pokarmów:

- pokarmy proteinowe fazy I (uderzeniowej)
- warzywa fazy II
- jedna porcja owoców dziennie, oprócz bananów, winogron i czereśni, orzechów i suszonych owoców
- 2 kromki pełnoziarnistego chleba dziennie
- 40 gramów sera żółtego
- 2 porcje produktów skrobiowych tygodniowo.
Według pierwszej książki Dukana: ryż i ziemniaki jemy okazjonalnie,ryż basmati, dziki lub pełnoziarnisty, ziemniaki: najlepiej w koszulkach lub pieczone w folii.


Według książki ‘Metoda doktora Dukana’: biały ryż oraz ziemniaki są zakazane w fazie III.
- udziec jagnięcy, pieczeń z polędwicy wieprzowej (schab) lub szynka
- dwa odświętne posiłki w tygodniu: tzw. UCZTA KRÓLEWSKA – dwa razy tygodniu, w odstępach co najmniej jednego dnia, możemy sobie pozwolić na posiłek do tej pory zakazany: pizza, lody winko.

WAŻNE: posiłek zjadamy na raz, nie dokładamy sobie po jakimś czasie. Na ucztę składają się: przystawka, danie główne, deser oraz kieliszek wina.

Protal 4

Faza definitywnej stabilizacji opiera się na prostej zasadzie, niezbędnej, by zachować uzyskaną wagę: jeden dzień ścisłej diety proteinowej w każdy czwartek do końca życia. Zalecenie ostre i niepodlegające żadnym negocjacjom, ale wystarczająco skuteczne i precyzyjne, aby można je było zaakceptować na tak długi czas.

Należy przejść do normalnego sposobu odżywiania się podczas sześciu dni w tygodniu, zachowując dobre nawyki żywieniowe nabyte podczas diety i stosować co czwartek lub, jeśli to niemożliwe, w środę lub piątek jeden dzień czystych protein (kuracja uderzeniowa) w sposób regularny i obowiązkowy przez całe życie.

Obowiązkowe spożywanie 3 łyżek stołowych otrąb owsianych dziennie.

Zaniedbanie tych trzech zasad, stanowiących jeden z filarów planu diety, to gwarancja odzyskania całej utraconej wagi w najbliższej przyszłości.

I tyle byłoby wiedzy typowo książkowej. Czas na moje spostrzeżenia. Czy dieta działa? Na mnie jak najbardziej tak. I sama jestem zaskoczona jej efektem, bo nie spodziewałam się, że mogę tak wyglądać i tak dobrze się czuć... Uprzedzam jednak, że trzeba uważać, bo moja siostra przesadziła z dietą i teraz nie może przytyć. Tak więc uwaga.

Ile udało mi się zrzucić? Około 25 kilogramów w około 6 miesięcy! To bardzo szybko. Najbardziej spektakularne były pierwsze tygodnie, gdzie gołym okiem widać było różnicę. Wszystkie moje ubrania nagle zrobiły się luźne, a po kolejnych tygodniach nie nadawały się już do noszenia...


Czy dieta była bardzo uciążliwa? To zależy jak bardzo potrafimy urozmaicić sobie nasze menu. A możliwości jest naprawdę wiele, wszystko zależy od nas. Ja nie miałam z tym problemów. Absolutnie żadnych. Co prawda na początku byłam ciągle głodna, ale tylko przez pierwsze dni, potem uczucie głodu minęło. Za to zaczęło ubywać kilogramów.

Czy ćwiczyłam? Ani jednego dnia. A chudłam mimo wszystko, co było dla mnie bardzo wygodne, bo nie lubię ćwiczeń. Wraz z utratą kilogramów miałam coraz więcej energii...

Nie miałam żadnych problemów z cerą czy włosami. O paznokciach nie mogę nic powiedzieć, bo od trzech lat mam moimi paznokciami zajmuje się Ania (kładzie na nich żel).

Najważniejsze jest, że zaczęłam w końcu dobrze się ze sobą czuć. Dieta wpłynęła nie tylko na moje ciało, ale przede wszystkim na moją samoocenę. Jestem teraz zupełnie inną dziewczyną. I chociaż moja dieta skończyła się około rok temu i przybyło mi kilka kilogramów, to nadal świetnie się ze sobą czują. I już planuję wrócić do diety.

piątek, 15 lipca 2011

Muffinki...

Torby spakowane, stoją w sypialni i czekają na zniesienie do samochodu. Ale to dopiero jutro. Dziś zostało jeszcze dopakowywanie, rzecz najgorsza... Bo zawsze znajdzie się coś, co można by jeszcze ze sobą zabrać... Bo i pogoda może być różna... Bo Kamil może się przecież ubrudzić czy zamoczyć... Różnie może być... I na wszystko trzeba być przygotowanym. Zwłaszcza, że mnie nie będzie na miejscu, będzie tylko babcia...

A dziś naszło mnie na pieczenie... Znów...

Oto przepis na pyszne muffinki

Masa czekoladowa:

100 g masła

40 g kakao

100 g cukru

2 jajka

100 g mąki pszennej

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa serowa:

150 - 200 g sera twarogowego śmietankowego (np. zmielonego jak na sernik)

1 czubata łyżeczka mąki

3 łyżki cukru

1 białko jajka

oraz

świeże lub mrożone jagody, truskawki (może być też dżem)

Babeczki można piec w papierowych papilotkach o średnicy 5 cm mierzonych po dnie, ułożonych w formie na muffiny, lub metalowych foremkach na mini tarty.

Przygotowanie:

Piekarnik nagrzać do 175 stopni. W rondelku na małym ogniu roztopić masło, dodać kakao, wymieszać do rozpuszczenia i zagotować. Odstawić z ognia, dodać 3 łyżki konfitury wiśniowej (z wiśniami lub bez), cukier, jajka, przesianą mąkę razem z proszkiem do pieczenia. Delikatnie wymieszać łyżką do połączenia się składników.

W miseczce wymieszać łyżką twaróg z mąką, cukrem i białkiem jaja.

Czekoladową masę wyłożyć do papilotek włożonych we wgłębienia formy na muffiny lub do blaszanych foremek na mini tarty. Masą wypełnić pojemniczki nie więcej niż do około 1/2 - 2/3 ich objętości. Na wierzch wyłożyć masę serową a w środek włożyć po 3 wiśnie z konfitury lub syropu (uwaga: foremki nie mogą być całkowicie wypełnione, gdyż ciasto urośnie jeszcze podczas pieczenia). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez ok. 25 minut.

Ostudzić na metalowej kratce. Udekorować pozostałymi wiśniami z konfitury i syropem. Można jeść jeszcze ciepłe, można zamrażać.

Smacznego!

sobota, 2 lipca 2011

Bananowiec na sobotę...

Lipiec, mój miesiąc... Mój ulubiony... Niby lato, a tu za oknem deszcz szaleje. Ulewa taka, że nie da się wyjść z domu.
A wyjście nas czeka... Wieczorem... Do dentysty z Kamilkiem... Nawet nie chcę o tym myśleć...
Tak przy sobocie dziś przepis na pyszne ciasto bananowe... Wypróbowane, łatwe i pyszne. Więc czego chcieć więcej... Przepis wzięty od Mamrotki...
Na bananowca potrzebujemy:

1/2 szkl. oleju
1 szkl. cukru
2 całe jajka
4 banany (im bardziej przejrzałe tym lepsze - bo słodsze)
1 i 3/4 szkl. mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
W oryginalnym przepisie był jeszcze aromat i orzechy oraz rodzynki.

Na początek trzeba sobie włączyć piekarnik - żeby się nagrzał do 160 stopni.
Do miksera wrzucamy olej i cukier - mieszamy chwilę. Dorzucamy 2 całe jajka - mieszamy chwilę. Dodajemy zgniecione banany - mieszamy chwilę. Wrzucamy mąkę, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną. Chwilę to mieszamy, aż się mąka wymiesza. Wlewamy do nasmarowanej i posypanej tortownicy.
Pieczemy około 90 minut.
I to tyle...
Smacznego!