Mamy połowę wakacji... Nie wiadomo jak... Nie wiadomo kiedy... Jakimś cudem, niepostrzeżenie wakacje są na półmetku... Trzeba powoli kompletować wyprawkę. Szukać bloków, papierów kolorowych, bibuł, kredek, farb, nożyczek, bloków technicznych i kto wie czego jeszcze. Nie mamy zapowiedzianej wyprawki, jeszcze nie. Ale co jest potrzebne pierwszoklasiście wie przecież każdy.
Wiemy za to z jakich podręczników będzie korzystał Kamil. Mam je nawet upatrzone w internetowej księgarni. Czekają, aż zrobię przelew...
Najgorsza jest w tym wszystkim kwestia ceny... Nie tylko samych podręczników, które będą nas kosztowały prawie 258 zł. A gdzie pozostałe niezbędne rzeczy?! Gdzie kapci, plecak i cała wyprawka?! Książki muszą być nowe, bo teraz wszystkie pełne są wycinanek, wyklejanek i służą jako ćwiczenia... Książki są jednorazowe. Już patrzyłam, że do drugiej klasy same podręczniki kosztują ok. 207 zł.! A reszta?!
Normalnie ręce opadają... Można się załamać... Dobrze, że Kamil jest jedynakiem, bo tak po ludzku nie stać by nas było na wykształcenie jeszcze jednego dziecka... Smutne to... Naprawdę bardzo smutne...