wtorek, 6 lipca 2010

O pracy...

O pracy...
Lata lecą... Kamil jest już duży... Od września rozpocznie swój drugi rok w przedszkolu... Potem szkoła i ani się obejrzę, a on wyfrunie mi z domu...
Czas najwyższy pomyśleć o sobie... Na co dzień tego nie robię. Wiadomo... Dziecko jest najważniejsze... Ale czy na pewno? Teraz ogarniają mnie wątpliwości...
Trzy miesiące temu poszłam do pracy i przewróciło się moje życie. Nasze życie... W domu panuje kompletny chaos... Całymi dniami nas nie ma... Nie widujemy się, nie rozmawiamy, nie spędzamy ze sobą czasu. Ale było warto... Bałam się, jak diabli się bałam... Bałam się czegoś nowego i nieznanego... Czułam, że tonę... Ale dałam radę... A praca? Nic wielkiego... Zwykły, mały sklep spożywczy... Z tradycjami... Potem przeszkolenie w obsłudze kasy i terminala... I już, mogłam zaczynać...
Teraz jest mi łatwiej... Wiem co i jak... Znam klientów... Lubię z nimi stanąć i porozmawiać... Mogłabym tak sobie pracować, ale... Ale nie popracuję...
Rzucam się na kolejną głęboką wodę... Chyba jeszcze głębszą...
Ech...