Dziś skończyłam pewien etap w życiu. Nosiłam się z tym zamiarem już od bardzo, bardzo dawna i dziś podjęłam w końcu ostateczną decyzje. To znaczy, czy naprawdę ostateczną, to jeszcze nie wiem... Jednak na razie wiem, że słuszną... Skończyłam pisać jeden z moich blogów. Właściwie nie moich, ale Kamilka... Prowadziłam, go od prawie pięciu lat, w co mnie samej niesłychanie ciężko jest uwierzyć. Ale wytrwałam aż tyle, co jest dziwne przy moim słomianym zapale.
Jakie to były lata? Bardzo różne, bo wiele wydarzyło się w ciągu tych pięciu lat... Wiele przeszłam, zmieniłam się ja i Kamil. Nie jesteśmy już tacy sami. Obydwoje dorośliśmy... Kamil nie jest już rozkosznym bobasem wołającym za mną 'mamamama'. Jest chłopcem z własnym zdaniem, którego broni za wszelka cenę. Tak strasznie jest podobny do mnie, że aż dziw bierze... Ja też nie jestem już tą samą nieśmiałą grubaska, jaką byłam wtedy... O przemianie i odchudzaniu jeszcze z pewnością napiszę, bo to było coś naprawdę wielkiego i ważnego... Bardzo zmieniła mnie praca, która przypomniała mi o wielu ważnych rzeczach w życiu i pomogła mi otworzyć oczy na niektóre sprawy. Może nie tyle praca, ale ludzie, których dzięki niej spotkałam...
Skończyłam nasz pobyt na smykach i jakoś mi z tym dziwnie. Jakoś tak pusto i nieswojo. Mimo że nie zaglądałam tam już od wielu miesięcy, to jednak czują pustkę. I to wielką. Nie pomógł nawet drugi blog, który prawdopodobnie ożyje dopiero w nowym roku szkolnym, kiedy Kamil pójdzie do zerówki... Wtedy zacznie się nasza nowa przygoda, która potrwa kilka ładnych lat... A na razie z wielkim sentymentem myślę o tych wszystkich dziewczynach, które mogłam poznać dzięki blogowi. Mogłam chociaż na chwilę stać się uczestnikiem ich smutków i radości. Mogłam razem z nimi śmiać się i płakać... Tęsknić za nimi i denerwować się podczas ich nieobecności... Będzie mi tego brakować...
Ale czas nie stoi w miejscu... Czas gna do przodu nieubłaganie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz